- Wiem. Przypominam jednak o tym, co mogło się stać pół roku temu. Wtedy wszyscy działali zgodnie z regułami. Ja je złamałam i dzięki temu zaoszczędziłam organizacji, nazwijmy to, wstydu. Nie przypominam sobie, żeby ktoś miał potem do mnie pretensje.

  • Mściwoj

- Wiem. Przypominam jednak o tym, co mogło się stać pół roku temu. Wtedy wszyscy działali zgodnie z regułami. Ja je złamałam i dzięki temu zaoszczędziłam organizacji, nazwijmy to, wstydu. Nie przypominam sobie, żeby ktoś miał potem do mnie pretensje.

25 June 2022 by Mściwoj

- Mademoiselle, ja tylko przekazuję wiadomości. - Wobec tego proszę słuchać. - Zrobiła pauzę i przeszła do kolejnego obrazu. Przez chwilę oglądała go w milczeniu, po czym podniosła rękę, jakby chciała pokazać swemu rozmówcy interesujące połączenie barw. - Mogę swobodnie poruszać się po całym pałacu. Nie przeszukiwano ani mnie, ani moich rzeczy. Dysponuję schematem systemu bezpieczeństwa i planem posterunków pałacowej straży. To samo odnosi się do Centrum Sztuki. - Doskonale. To się na pewno przyda. - Dlatego przekażę je osobiście człowiekowi, który mi płaci. – Jest pani opłacana przez organizację. - Na której czele stoi ten człowiek. Takie są moje zasady, monsieur. - Twarde spojrzenie, które mu posłała, szło w parze z chłodnym uśmiechem. - Nie jestem głupia. Doskonale rozumiem, że organizacja ma swoje cele, podobnie jak ja mam swoje. Byłoby mi niezmiernie miło, gdyby udało się nam je połączyć. Ku obopólnej satysfakcji. Spotkam się tylko i wyłącznie z osobą, która stoi na samym szczycie. Proszę dopilnować, żebym nie musiała zbyt długo czekać. - Ci, którzy pną się na szczyt, mogą łatwo spaść w przepaść. Wystarczy jeden fałszywy krok, i... - Ja nie robię fałszywych kroków. Proszę przekazać moją... prośbę. Moja obecna wiedza jest wiele warta. To, czego dowiem się niebawem, będzie bezcenne. Oto próbka moich możliwości... - Dyskretnie upuściła broszurę, lecz tym razem jej nie podniosła. - Bonjour, monsieur. Skinęła lekko głową i ruszyła w stronę wyjścia. Była w pełni świadoma, że jeśli jej żądanie zostanie spełnione, osiągnie wreszcie cel. Jeśli zaś nie, najprawdopodobniej zostanie zabita. Wzięła kilka głębokich, spokojnych oddechów. Kiedy już odzyskiwała panowanie nad sobą, naprzeciw niej jak spod ziemi wyrósł Edward. Na moment jej serce przestało bić. Za to mózg pracował na zdwojonych obrotach, podsuwając mnóstwo dramatycznych pytań. Wrobili ją? Posłużyli się nią, żeby wywabić Edwarda? A może Blaque uderzył gdzie indziej, a on przyszedł, żeby jej o tym powiedzieć? W ułamku sekundy oddaliła te domysły, uznając je za niedorzeczne. To, że spotkali się w muzeum, jest czystym zbiegiem okoliczności. I tak ma szczęście, że Edward zjawił się w chwili, gdy najważniejsza sprawa została załatwiona. - Mam nadzieję, nie masz nic przeciwko towarzystwu? - odezwał się pierwszy. - Oczywiście, że nie! Nie była pewna, czy łącznik był jeszcze w sali, ale na wszelki wypadek postanowiła się nie odwracać. Uśmiechnęła się niepewnie, gdyż bodaj pierwszy raz w życiu nie wiedziała, jak się zachować. Od kilku dni oboje starannie unikali swego towarzystwa, więc sytuacja była niezręczna. - Muzeum jest jeszcze piękniejsze, niż myślałam. Życie w pośpiechu - Obejrzałaś już wszystko? Jeśli nie, chętnie cię oprowadzę. - Nie pytając o pozwolenie, wziął ją za rękę. Jak przypuszczała, ten przyjacielski gest na pewno nie uszedł uwagi wysłannika Blaque'a. Ten na pewno powie o tym, co widział, a ona stanie się bardziej wiarygodna. Powinna się więc cieszyć, ale zamiast radości czuła gorycz. Na myśl, że wykorzystuje Edwarda do rozegrania swojej gry, chciało jej się płakać. - Mogłabym zwiedzać cały dzień, ale szczerze mówiąc, jestem już trochę zmęczona... - W tej chwili kątem oka dojrzała swojego rozmówcę, który z broszurą w dłoni opuszczał salę. Na moment zatrzymał się blisko nich i Bella mogłaby przysiąc, że słuchał, o czym rozmawiają. Na szczęście Bennett był tak nią zaabsorbowany, że nie zwrócił na mężczyznę uwagi. - Skoro jesteś zmęczona - mówił - zapraszam cię na kawę. Możemy wypić ją u mnie w biurze. - Bardzo chętnie. - Pozwoliła mu wziąć się za rękę i poprowadzić do windy, wiedząc, że informacja o jej zażyłości z księciem na pewno dotrze do Blaque'a. Gabinet, w którym pracował Edward, urządzony był z wielkim smakiem. Dominowały w nim szarości i rozmyte błękity, dla których tłem była kremowa biel ścian. Na szklanych półkach stała kolekcja drobnych przedmiotów. Wśród prawdziwych skarbów, takich jak antyczna chińska waza czy porcelanowa figurka konia, Bella spostrzegła kilka ładnych muszelek i filiżankę, która Dzień mężczyzny wyglądała tak, jakby kupiono ją na pchlim targu. Wygodna miękka kanapa i fotele zachęcały do odpoczynku i rozmowy. Wprawdzie pod oknem stało poważne, zabytkowe biurko, jednak ogólna atmosfera wnętrza sprzyjała raczej relaksowi niż ciężkiej pracy. Bella zastanawiała się, czy Edward przychodzi tu, gdy chce uciec od pałacu i oficjalnych obowiązków. - Usiądź, proszę. Posłuchała go, ale na wszelki wypadek zamiast kanapy wybrała krzesło. - Zawsze lubiłam Luwr, ale muszę przyznać, że wolę tutejsze muzeum. Jest o wiele mniej komercyjne. Ma w sobie coś prywatnego. - Członkowie rady nadzorczej oraz Izby Handlowej byliby zachwyceni - rzekł z uśmiechem. Stał z rękami w kieszeniach, nie bardzo wiedząc, jak przejść do sedna sprawy. - Szkoda, że nie powiedziałaś mi, że dziś się tu wybierasz. Z przyjemnością byłbym twoim przewodnikiem. - Nie chciałam robić ci kłopotu. Poza tym lubię czasem tak po prostu sobie pochodzić i spokojnie pooglądać. Wyczuwała jego zdenerwowanie. To odkrycie sprawiłoby jej przyjemność, gdyby nie fakt, że ona również czuła się spięta. Tłumaczyła to spotkaniem z człowiekiem Blaque'a, lecz wiedziała, że to nieprawda. Siebie samej nie musi okłamywać. Robi jej się nieswojo tylko wtedy, gdy obok jest Edward. - Często tu pracujesz? - zapytała. - Od czasu do czasu - odparł krótko. Nie miał ochoty dyskutować o swoich obowiązkach, ale nadal nie wiedział, jak zacząć właściwą rozmowę. On, który nigdy nie miał problemów w kontaktach z kobietami. Chciało mu się z tego śmiać. Zaraz jednak westchnął ciężko. Widocznie odkąd poznał Bellę, nie jest tym samym człowiekiem. - Posłuchaj... - zaczął niepewnie, ale właśnie wtedy rozległo się pukanie do drzwi i weszła sekretarka z tacą. Podziękował jej i powiedział, że sam się obsłuży, więc natychmiast wycofała się do recepcji. Potem zajęci byli kawą, wymianą informacji o tym, kto z cukrem, a kto bez. Jak dwoje nieznajomych podczas randki w ciemno, pomyślała, czując, że z każdą chwilą czuje się bardziej skrępowana. - Czy jeśli obiecam, że będę grzeczny, usiądziesz obok mnie na kanapie? Zadał to pytanie pozornie lekkim tonem, ale ona i tak wyczuła, że jest bardzo spięty. - Oczywiście, że usiądę. - Bello, chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie na przyjęciu. Miałaś prawo poczuć się obrażona. - Nie musisz mnie przepraszać. - Odstawiła filiżankę zbyt gwałtownie. Chciała wstać, ale ją powstrzymał. - Nie oczekuję przeprosin - dodała, spuszczając wzrok. Po chwili, gdy była pewna, że ma nad sobą kontrolę, podniosła głowę. - Tak naprawdę nie poczułam się obrażona. Raczej... - Przestraszyłaś się? Przepraszam, ale i tak wiem, że to, co zrobiłem, jest niewybaczalne. - Nie... To znaczy tak... - Nie wiedziała, która odpowiedź jest bliższa prawdy. Ostatecznie dała za wygraną. - Prawda jest taka, że nikt przed tobą nie wprawił mnie w większe zakłopotanie. - Dziękuję. Zasiłki - To nie był komplement, tylko skarga! - Bello, dzięki Bogu, znowu jesteś sobą. - Śmiejąc się, podniósł jej dłonie do ust. Instynktownie napięła mięśnie, więc natychmiast ją puścił, ale nie przestawał się uśmiechać. – A więc przyjaźń? - Chciałabym... - To znaczy przyjaźń! - Zadowolony, że zdołał przełamać pierwsze lody, oparł się wygodnie o poduszki. Wiedział, że musi być bardzo ostrożny, nim zdecyduje się na następny krok. - Co ci się najbardziej podobało w muzeum? Nie ufała mu. Była wytrawnym graczem i potrafiła w mgnieniu oka rozpoznać blef. - Ogólnie podobała mi się atmosfera tego miejsca. Jeśli zaś chodzi o eksponaty, to zrobiła na mnie wrażenie akwarela twojej prababki. - To jeden z moich ulubionych obrazów. - Uważał, by jej nawet nie musnąć palcem. - Kusiło mnie, żeby go zatrzymać i powiesić we własnym salonie, ale... - wzruszył ramionami - doszedłem do wniosku, że to by było nie fair. - A ty jesteś fair... - szepnęła. Nie zdołała w porę odrzucić gorzkiej myśli, że posłużyła się nim jak narzędziem. - Staram się - odparł. W głębi duszy czuł, że aby ją zdobyć, gotów był grać nieczysto. - Bello, jeździsz konno?

Posted in: Bez kategorii Tagged: czipowanie psa, joan collins alexis, kolor blondu,

Najczęściej czytane:

- Dlaczego? - spytała Róża.

Mały Książę nie odpowiedział od razu. - Dorośli naprawdę są bardzo dziwni, przynajmniej niektórzy. Jak mogą żyć nie mając przyjaciela i nie będąc dla kogoś przyjacielem?... To smutne, że nikt nie chce przyjaźnić się z kimś biednym, brzydkim czy słabszym od siebie. ... [Read more...]

. Potrzebowała spokoju, żeby zebrać się w sobie. Wtedy będzie mogła stawić czoło nowej sytuacji. Dopiero wtedy. - Jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, chciałabym teraz zostać sama. Proszę mi dać wizytówkę, skontaktujemy się jutro. ...

- To niemożliwe, jutro wracam do Broitenburga, muszę więc dziś wieczorem być w Sydney. Mam te papiery ze sobą, możemy załatwić wszystko od razu. Złoży pani podpis i będzie pani miała tyle spokoju i samotności, ile tylko zapragnie. ... [Read more...]

https://fashionistki/fale-koki-loki-profesjonalne-produkty-do-pielegnacji-i-stylizacji-wlosow/

O ile w jej życiu nadal będzie Mark.

A cóż to za głupia myśl? Przecież to właśnie przez jego rodzinę dotknęło ją cierpienie! Przez nich straciła jedyną osobę, którą kochała! Nagle jej wzrok powędrował w stronę łóżeczka Hen-ry'ego. Nie, już nie jedyną. - A jednak wynikło z tego również dobro – odezwał się cicho Mark. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:

Vitkac - najbardziej ekskluzywny Dom Mody w Polsce
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.kasa-chorych.olsztyn.pl

WordPress Theme by ThemeTaste